Rozsady. Odcinek 2. Sezon 2022.

Do napisania tego posta zbieram się już od ponad miesiąca. Wczoraj zrobiłam zdjęcia po raz trzeci. Zatem zapraszam na zbiorcze zestawienie stanu ogrodnictwa na ten moment.

26 lutego 2022.

Wszystko wykiełkowało i zaczyna rosnąć. Zarówno pomidory, jak i petunie oraz goździki.


Ustawiłam moje szklarenki na parapecie, nad nimi zawiesiłam lampę. Pomidory stoją bliżej okna, kwiatki od strony pokoju.


W obydwu pojemniczkach kiełkują też papryki, choć one są najmniejsze.

Generalnie wszystkie nasiona wykiełkowały. Wykiełkował również jeden z pomidorów koktajlowych ususzonych i wsadzonych dla eksperymentu. Jeden na cztery to i tak nieźle, biorąc pod uwagę, że nie przygotowywałam nasion w żaden sposób tylko po prostu ususzyłam owoce kupione w Biedronce i tak je wsadziłam w ziemię.


14 marca 2022.

Pomidory już od jakiegoś czasu uginały się pod plastikowym sufitem szklarni. Pora na przesadzenie ich do większych pojemników.



 Zaczęłam od papryk i pomidorów. Wkładałam roślinki pojedynczo lub po dwie - jeśli miały mocno splątane korzenie - do tacki z sześćdziesięcioma kubeczkami. Potem dopełniłam goździkami, mieszając je przy tym totalnie. Nie mam pojęcia, która roślinka jest czym - chińskim, brodatym czy klasycznym goździkiem. Dowiem się jak zakwitną.


Po podlaniu tych roślin przyszła pora na druga partię - pozostałe goździki i petunie. Tu już musiałam wkładać po kilka roślinek do jednego kubeczka, ale starałam się przy tym nieco rozszerzać kępy. Nawet jakoś się udało.


22 marca 2022.

Pomidorki wyglądają już naprawdę zacnie.  Podlewam je codziennie i doświetlam od piątej do południa, a po południu od osiemnastej do północy. Rosną jak na drożdżach.


Papryka też wygląda coraz lepiej.


Kwiatkom takie słoneczne oszustwo też się podoba.


Oczywiście, nie wszystkie przeżyły, ale nie przyjęło się dosłownie kilka sztuk. Bardzo mnie to cieszy, bo przecież czeka je przeprowadzka na działkę i życie na dworze, co będzie znacznie trudniejsze do przeżycia.

Myśleliście, że to koniec zabawy w małą ogrodniczkę? Że teraz będę tylko dokumentowała pomidorowo - paprykowe postępy?

Nic bardziej mylnego. Przecież ogórki i sałata nieposiane nie urosną. Zatem wyciągnęłam z powrotem małe szklarenki, napełniłam je ziemią i usiadłam do żmudnej pracy. Posegregowałam też nasionka, policzyłam miejsca i zaczęłam zabawę od nowa.

Wybrałam pięć odmian ogórków, dwie odmiany dyni, mieszankę odmian kabaczka. Do tego dwie odmiany kalafiora - wczesną i późną, dwa kolory jarmużu - zielony i fioletowy oraz rabarbar. I sałata. Masłowa i coś z paczuszki z mieszanką odmian. Całkiem sporo tego.

Ogórki nie znoszą przesadzania, dlatego większość ludzi sieje bezpośrednio do gruntu lub stara się kupić naprawdę wyrośnięte sadzonki. Niestety na naszej rodzinnej działce grasują ślimaki winniczki, które z lubością pożerają malutkie ogóreczki i dynie. Stąd postanowiłam, że do gruntu trafią rośliny duże, wyrośnięte na tyle, by utrata jednego liścia nie była dla nich wyrokiem. Stąd moje sianie już teraz.

Na każde miejsce trafiło tylko jedno nasionko wygodnie włożone pęsetą. To po to, by przy późniejszym przesadzaniu nie trzeba było rozdzielać roślinek i otrzepywać korzonków z ziemi. Ogórki "przeprowadzamy" do nowych pojemników tak, by tego nie zauważyły. Zatem 5 gatunków po 12 sztuk - 60 ziarenek. Bardzo wygodnie się tak sieje. Ziarenko w pęsetkę, hop do ziemi i lekko przygnieść palcem. Bez grzebania dołka. Ładnie w pionie. Dynie i kabaczki też tak posadziłam.

I zrobiłam zdjęcie żeby wiedzieć jaka odmiana rośnie w którym miejscu.

Resztę drugiego pojemnika dopełniłam kalafiorem, jarmużem i sałatą. Maleńkie ziarenka, mniejsze od maku, niestety nie były juz tak wygodne do siania, stąd roślinek będzie pewnie więcej niż oczekiwałam.

Wysiałam też dwa nasionka rabarbaru - może się uda.

Szklarenki trafiły na parapet kuchenny. Bez lampy i bez kaloryfera pod spodem. Żeby za szybko nie urosły. 

30 marca 2022.

Ten ostatni akapit poprzedniej daty fajny jest, prawda? 

Zwłaszcza jak się spojrzy na to zdjęcie:

Po tygodniu dynie i niektóre ogórki wymagały pilnego przesadzenia do nowych pojemników. Podniosły wieczko szklarenki. Większość roślin dopiero kiełkuje, ale jedna odmiana ogórka urosła w ciągu doby. Masakra, nie sądziłam że to tak szybko pójdzie. Wsadziłam je od razu do nieco większych doniczek - takich docelowych. Z nich pójdą już na grządkę.

Pomidory też niczego sobie, choć niesko zawieszona lampa daje efekty. Rośliny są mocne, mają grubą łodygę, bujne liście, ale nie "ciągną" tak mocno w górę. Wyglądają zdecydowanie lepiej niż w zeszłym roku.


Nadal codziennie je podlewam, bo te kubeczki są zbyt małe by mogły dłużej utrzymać wilgoć. Poza tym w pokoju jest dość ciepło, co zwiększa parowanie wody. Jeszce trochę i oddam je rodzicom do zahartowania. Moi protoplaści mają ku temu odpowiednie warunki w domu. A wtedy zacznę przesadzać następne ogórki. i kalafiory. I jarmuż. I sałatę...



Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...