Kiedy któregoś dnia weszłam do biedronki i zobaczyłam suchy szampon doszłam do wniosku, że koniecznie muszę go wypróbować. Zwłaszcza, że kosztował niecałe 10 złotych za 200ml - połowę tego co Batiste czy Aussie w Rossmannie.
Produkt dostępny jest w dwóch wersjach zapachowych. Ja wybrałam dojrzałą wiśnie jako najmniej dla mnie ofensywny. Nie lubię zbyt słodkich zapachów w kosmetykach i perfumach. Jedynym wyjątkiem jest wanilia - ale do wyboru miałam jeszcze mango, którego nie lubię nawet jako owocu.
Szampon opakowany jest w standardowy metalowy spray z plastikową nakrętką. Marka i rodzaj produktu napisane są dużymi, wyraźnymi literami, które nietrudno odczytać mio ciekawej czcionki. Pozostała część szaty graficznej też robi bardzo pozytywne wrażenie. Kojarzy mi się ze świeżością i latem.
Z tyłu znajdziemy informację o tym, że produkt jest 100% wegański. Nadrukowano też instrukcję użycia (z obrazkami) oraz skład i ostrzeżenia, które powinny się tam znaleźć. Oczywiście - dowiemy się też, że kosmetyk wyprodukowano w UK dla Jeronimo Martins.
Formuła szamponu oparta jest o skrobię ryżową i przypomina ten z Batiste. Aplikuje się standardowo. Niestety - bieli też standardowo. A może nawet bardziej, bo strasznie ciężko się pozbyć się nalotu. Nie dałam rady nawet ręcznikiem.
Kolejną sprawą jest zapach. Zdecydowanie za mocny i zbyt chemiczny. Długo utrzymuje się na włosach, co mnie osobiście po prostu przeszkadza.
Za to samo działanie szamponu jest bez zarzutu. Włosy są ładnie odświeżone i zostają tak do następnego dnia. To taki sam wynik w moim przypadku jak dla Batiste czy Aussie. Zatem na duży plus.
Podsumowując - szampon działa bez zarzutu, zgodnie z oczekiwaniami. Zużyłam dwa opakowania i za każdym razem miałam te same odczucia. Poleciłabym go osobom o jasnych włosach i mało wrażliwym na mocne zapachy. Ogromną zaletą jest też niska cena - wydaje mi się, że raz go widziałam na promocji za 4,99PLN. Nie jestem pewna, czy da się go kupić w każdej Biedronce, ale w tych większych (lub lepiej zaopatrzonych) na pewno tak. Do moich ulubieńców z pewnością nie trafi, ale na zamiennik zupełnie spokojnie się nadaje.