Jak tylko ją zobaczyłam to skradła moje serce. Po prostu wiedziałam, że została stworzona właśnie dla mnie. Moje kolory, moje wykończenia. Marzenie.
Kupiłam i mam. Używam z wielką radością.
Jest nietypowa. Brak w niej podstawowych kolorów, trudno też powiedzieć, że ma przejściowe. I na pewno nie będzie pasowała każdemu.
Paleta składa się z dziewięciu cieni - dwóch matów i aż dziewięciu błysków. Dlatego nigdy nie udało mi się jej porządnie sfotografować w środku - za bardzo świeci. Ale na tutaj możecie znaleźć profesjonalnie wykonane zdjęcia, więc odsyłam.
Nazwa Laguna mówi sama za siebie - w paletce znajdziemy sześć odcieni morskiego, jeden koralowy, jeden złoto - miedziany kolor i przezroczysty turbopigment połyskujący na turkusowo - złoto.Dwa kolory naprawdę ciemne, pięć średnich i dwa jasne. Teoretycznie wszystko gra i powinno dać się nią zrobic kompletny makijaż.
I da się. Piękny, letni, imprezowy, karnawałowy, sylwestrowy...
Ale pojawia się pytanie, czy można te cienie wykorzystac w makijażu dziennym?
Moim zdaniem tak. Jest to fantastyczna paleta uzupełniająca dowolną "nudziakową" propozycję. Przede wszystkim dwa najciemniejsze cienie - Laguna i Rafa doskonale nadadzą się do przyciemnienia zewnętrznego kącika lub zrobienia kreski. Uważam, że sprawdzą się nawet lepiej niż czarny, który nieco dociąża oko.
Oprócz tego obydwa "niemorskie" kolory Boginka i Rajski nadają się jako błyski na środek powieki. Ładnie wpiszą się w dowolną neutralną propozycję.
Koralowiec z kolei daje się rozetrzeć do bardzo "rzadkiego" połysku, więc jeśli ktoś chce nadać nieco blasku to przy odrobnie starania też może go wykorzystać.
Podsumowując - tylko cztery cienie będą trudne do wykorzystania na codzień. Pozostałą piątkę spokojnie wpleciemy w grzeczny, "biurowy" makijaż. Myślę zatem, że da się tę paletkę wykorzystać częściej niż od święta, choć z pewnością takie jest jej pierwotne przeznaczenie. O jakości pisać nie muszę. To glam-shop. Ogólnie bardzo polecam, szególnie osobom, który ładnie w turkusach.