Niedziela. Mikołajki. Pierwszy tydzień grudnia za nami. Chyba byłam grzeczna w tym roku, bo nie dostałam rózgi.
Dla mnie niedziela ma być dniem odpoczynku i relaksu. Nie robię tego dnia zakupów poza bardzo nagłymi wypadkami. Staram się też nie planować żadnych prac domowych.
Nie znaczy to, że zawieszam przygotowania do świąt. Wprost przeciwnie. Na dziś mam zaplanowany przegląd garderoby. A konkretnie - zamierzam zastanowić się w czym wystąpię podczas trzech świątecznych dni. A mam nad czym myśleć.
W święta chcemy czuć się piękne i eleganckie. A jednocześnie jestem zdania, że obowiązkowo musimy czuć się komfortowo. Zatem dobór stroju stanowi nie lada wyzwanie.
Wigilia będzie dla mnie szybkim dniem. Rano pójdę do pracy na 6:30 i będę teoretycznie do 14:30, ale w praktyce do zwycięstwa. Czyli może się okazać, że na przebranie się i makijaż będę miała pół godziny. Bo wprawdzie do kolacji siądziemy na 18:00, ale wcześniej idziemy jeszcze do rodziców partnera podzielić się opłatkiem. Poza tym moi rodzice nie mogą zostać sami z całym gotowaniem i ustawianiem stołu. Zatem mój strój musi być nie tylko szybki do założenia, ale też wygodny do prac kuchennych, wyciągania prezentów spod choinki (tak, to moja działka) i dostosowany do temperatury panującej u babci. Będzie nas wprawdzie przepisowe pięć osób, ale liczba i różnorodność tradycyjnych dań generuje wielkie zmywanie. A babcia zmywarki nie posiada. I sama też nie posprząta takiej ilości talerzy i garnków, nawet umytych. Stąd wigilijny strój jest dla mnie zawsze dość skomplikowanym zagadnieniem. Bo musi być wygodny, elegancki, niezbyt ciasny (dwanaście dań i ciasta muszą gdzieś wejść), nie za ciepły i szybki do założenia. I muszę dobrze w nim wyglądać.
W pierwszy dzień świąt idziemy na obiad, więc będę miała trochę więcej czasu na przygotowanie się, ale warunki wygody, elegancji, dostosowania do temperatury oraz świetnego wyglądu muszą być spełnione.
Z kolei na drugi dzień rodzina przyjdzie na obiad do mnie. Więc znów wszystko musi być łatwe do założenia, bo pewnie ubierać się będę w ostatniej możliwej chwili. I nie zapominajmy o rękawach. Nie mogą być zbyt luźne, bo może nastąpić kuchenna katastrofa.
Ogólnie zaraz pójdę do szafy i zacznę przegląd. Wybiorę trzy sukienki. Przymierzę wszystko, sprawdzę czy nie ma potrzeby dokonania drobnych napraw, a potem... odłożę aż do świąt. Bo nie łudźmy się - jeśli cokolwiek z tego założę wcześniej to na przykład zaleję się czymś tłustym. W końcu jestem zdolna, a poza tym mamy 2020. Żadnego niepotrzebnego ryzyka!
Jeśli nie macie jeszcze kupionych wszystkich prezentów to dziś proponuję zrobienie listy. Ale polegałabym już tylko na zakupach stacjonarnych. Wysyłka może nie dojść, bo firmy mają opóźnienia. Dlatego od jutra warto się wybrać w kurs po sklepach. I kupować to, co jest, bo nawet jak przed samą gwiazdką pojawią się promocje to jest szansa, że wybór będzie mocno ograniczony. W końcu sklepy będą chciały się pozbyć przede wszystkim tego, co im zalega zanim zamówią nową dostawę. Stąd zachęcam do pośpiechu.
Dobra, nie przedłużam i idę sprawdzić co mam w szafie. Może wejście do Narnii?