Porada #11

Zanim przystąpisz do krojenia materiału dokładnie go wyprasuj używając najwyższej możliwej temperatury. Jeżeli masz długi kawałek od którego chcesz odkroić np. 60cm to wystarczy wyprasowanie ok 1,2mb żeby ładnie równo złożyć tkaninę do odcięcia.

Ulubieńcy lutego 2019

Dawno nie było ulubieńców. Tak to jest, gdy próbuje się czegoś nowego, co nie zawsze się sprawdza. Ale w tym roku wróciłam do niektórych kosmetyków i o to przed Wami troje zwycięzców.

Jak widać w minionym miesiącu królowała pielęgnacja.

Pierwszym ulubieńcem jest Kremowe serum do ciała z Bielendy z płatkami owsianymi i lnem.
Historia zakupu tego kosmetyku jest o tyle ciekawa, że jest to pierwszy produkt, który kupiłam po użyciu próbki. Jeszcze w zeszłym roku dostałam w Rossmannie dwie saszetki tego serum, które swoim zwyczajem wrzuciłam do kosmetyczki podróżnej. Po czym podczas letniego wypadu użyłam i sie zakochałam.
Długo biegałam po wrocławskich drogeriach w poszukiwaniach tego cudu. Urzekł mnie przede wszystkim zapach - truskawkowy, ale niezbyt mocny - oraz łatwość rozprowadzania. Serum ładnie się wchłania, raczej nie pozostawia tłustego osadu na skórze, który mógłby plamić ubrania i zostawia poczucie przyjemnego nawilżenia. Koszt - około 20 złotych za 200ml.

Drugi opisywany dziś kosmetyk pochodzi z tej samej firmy i jest nim krem przeciw zmarszczkom z serii Botanic SPA rituals. 
Jest to produkt o dość gęstej konsystencji, według producenta przeznaczony zarówno na dzień jak i na noc. Może też być stosowany pod oczy, choć ja nie próbowałam. Nakładam go na noc trochę grubszą warstwą i rano budzę się z uczuciem dobrze odżywionej cery. Dla osób z suchą lub normalną skórą pewnie sprawdzi się też na dzień.
Czy działa przeciwzmarszczkowo? Trudno mi powiedzieć. Na pewno nie jest to nic spektakularnego, co dałoby się zauważyć po kilku zastosowaniach. Na razie jest to moje drugie pudełko przerwane w dodatku innym kremem, więc nie mam jeszcze zdania. Za to na pewno nie zapycha i nie powoduje żadnych dodatkowych nieprzyjemności na cerze tłustej mimo swojej dość ciężkiej konsystencji.
Kupić go można w każdym Rossmannie za mniej niż 20 złotych. Niedrogi i łatwo dostępny. Ponadto seria posiada jeszcze jakieś inne produkty, więc można sobie zrobić komplet jak ktoś lubi.

Produktem, który kończy niniejszy wpis jest coś, co dla mnie jest odkryciem tej zimy. Woda różana. Czytałam kiedyś, że dawniej czegoś takiego używano do pielęgnowania cery, ale bliżej zainteresowałam się tematem dopiero niedawno. W popularnych drogeriach nie widziałam, znalazłam dopiero w sklepie "Lilaróż".



Szklana butelka i metalowa zakrętka może nie prezentują się jakoś super atrakcyjnie, ale zawartość to co innego. Czysta woda różana zakonserwowana lekko kwaskiem cytrynowym. Zapach jest powalający, a właściwości wspaniałe. Używam jako toniku na noc i jestem naprawdę zadowolona. Z moją tłustą cerą fantastycznie się dogaduje jako ukojenie po całym dniu spędzonym w kurzu i miejskim brudzie. Doskonale przygotowuje do nałożenia kremu. Sama przyjemność.
Koszt to około 10 złotych za 250ml, więc w cenie taniego toniku. Można stosować do każdej cery, nawet takiej, która nie lubi innych produktów. I z pewnością jest to produkt w 100% naturalny. Zostanie ze mną na długie lata.
Jedyną wadą jest dostępność. We Wrocławiu nigdzie indziej jej nie widziałam, ale może da się kupić w sklepach zielarskich. Z pewnością dostępna w Internecie. Nieosiągalna w dużych sieciówkach. A szkoda.

Mam nadzieję, że zachęciłam Was do wypróbowania czegoś z powyższej listy, bo naprawdę warto. I zachęcam do opowiadania w komentarzach o Waszych ulubieńcach, niekoniecznie tylko z lutego. Pozdrawiam i do następnego razu.

Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...