"Pranie" pędzli

Czyli jak dbać o narzędzia do makijażu żeby służyły nam długo i dobrze.

Nie da się ukryć - brudnymi pędzlami po prostu nie da się pomalować. To znaczy da się, ale źle to się skończy. Dla cery i dla makijażu.

W tym wpisie postaram się przedstawić moją metodę na sprawne wyczyszczenie posiadanych pędzli.
Potrzebne nam będą:
  • miska - raczej wysoka i głęboka, żeby pędzle z niej nie wypadały, może być wysoka szklanka lub słoik;
  • łagodne mydło w płynie / żel pod prysznic / szampon;
  • myjka do pędzli - swoja kupiłam w Rossmannie za okoł 10 złotych;
  • ręcznik.
Jak wszystko przygotujemy - możemy zaczynać. Zauważcie, że ja myję od czasu do czasu również spiralki do tuszu - to bardzo przedłuża żywotność kosmetyku i ułatwia pracę.
Na dno pustej miski nalewamy wybranego środka myjącego - powinno być go raczej sporo, ale nie przesadzajmy. Dolewamy wody. I tu bardzo ważna sprawa - idealnie dążymy do sytuacji, w której zanurzone jest TYLKO WŁOSIE. Dlatego wody dolewamy naprawdę niewiele. Wiadomo że niektóre pędzle maja tak krótkie włoski, że ciężko będzie nie zamoczyć skuwki, ale się starajmy.
Po czym bierzemy jeden z pędzli, mieszamy ładnie nasz detergent z wodą i wkładamy resztę narzędzi.
Widać, że tu poziom wody zdecydowanie za mocno mi się podniósł.

Wkładamy nasze pędzle i chwilę czekamy aż woda z mydłem zrobi swoje.
Po czym bierzemy najczystszy pędzel i domywamy go na myjce.
Robimy pianę tak długo, aż nie stanie się ona biała. Po czym płuczemy. Osobiście robię to zawsze nad umywalką, a płucze pod bieżącą wodą - nie ma niczego gorszego niż pędzel z resztkami mydła.
Po wypłukaniu wycieram pędzel w ręcznik, by go wstępnie osuszyć. Pamiętajmy by NIE CIĄGNĄĆ ZA WŁOSIE!!! Wyciskamy resztki wody, formujemy kształt i dokładnie wycieramy skuwkę i rączkę. Następnie odkładamy do suszenia.

Do mycia dużych o długim włosiu służą większe kuleczki:

Spiralki myjemy na drobnych kulkach. Płuczemy bardzo dokładnie ręką - nie chcemy mydła w tuszu do rzęs.

 Po wypłukaniu i wytarciu odkładamy pędzle do suszenia. Można na blat lub parapet, ale pamiętajmy by nie trzymać ich bezpośrednio nad źródłem ciepła. Idealnie jest by włosie wystawało swobodnie poza krawędź naszej "suszarki".
Nie suszymy pędzli w pozycji pionowej!

Teraz kilka uwag do całego procesu.
Po pierwsze - im brudniejszy pędzel tym później się za niego bierzemy. Niech poleży w wodzie z mydłem jak najdłużej. Pędzle ubrudzone kosmetykami kremowymi i spiralki z tuszu myjemy jako ostatnie.
Po drugie - spiralki schną bardzo szybko. Szczoteczki silikonowe w zasadzie niemal natychmiast, więc nie trzeba się martwić, że tusz będzie zbyt długo otwarty. Nawet tradycyjne spiralki sa całkowicie suche w ciagu pół godziny.
Po trzecie - dokładnie płuczemy puchate pędzle. Im więcej włosia tym dłużej. Przy odciskaniu wody sprawdzajmy, czy ze środka nie wychodzi nam piana.
I z tego wynika punkt czwarty - puchate pędzle dokładnie odciskamy w ręcznik i starannie formujemy właściwy kształt.

Ręcznik do prania i czekamy aż wszystko wyschnie.

Jak często myjemy? Wedle potrzeb.
Ja mam taka zasadę, że pędzle po kremowych produktach myję jeszcze tego samego dnia - najlepiej po skończonym makijażu, choć nie zawsze mam czas.
Te po pudrowych - w zależności od intensywności użytkowania, ale większość z nich jest przypisana do konkretnych zadań, co znacząco ułatwia życie. Poza tym - pranie niszczy włosie, więc jeśli używamy tych narzędzi tylko my to pędzle do pudru czy konturowania mogą być myte raz na tydzień, lub po prostu po wykonaniu kilku makijaży. Wykażmy się pewnym rozsądkiem - jak we wszystkim.

I jeszcze jedno - PĘDZLI SIĘ NIE POŻYCZA!!!
Nikomu. Bo może to mieć opłakane skutki. A jak się to zrobi, to po drugiej osobie trzeba je dużo dokładniej myć - ale o dezynfekcji narzędzi to wypowiadają się wizażyści. Ten artykuł jest dla osób, które malują się same.

A Wy jakie macie sposoby na mycie pędzli?
Jak zawsze zapraszam do komentowania.

Kawałek jesiennej refleksji.

Być może powinno tu się dziś znaleźć zdjęcie znicza wśród żółknących liści. Byłoby ze wszech miar stosowne. Pasowałoby do okazji również kilka zdań o życiu, śmierci, docenianiu i różnych religijno - filozoficznych truizmów, które nijak mają się do tego, co robimy na co dzień.

Te sprawy - o ile się pojawią w najbliższych dniach pozostawię jednak na inny wpis. Teraz będzie o blogu.

Dawno niczego tu nie umieściłam.
To nie tak, że skończyły mi się pomysły, czy motywacja. Mam kilka zaplanowanych artykułów, do jednego nawet przygotowałam już zdjęcia. Są dwie serie, które ostatnio mocno kuleją - ulubieńcy i recenzje. Siąść i pisać. Tylko woli politycznej jakoś brak. Na Instagramie też niczego dawno nie umieściłam. Zupełnie nie wiem dlaczego. Ale się poprawię. Z pewnością.

Na razie za to widać drobne zmiany w konstrukcji strony.
Umieściłam link do strony głównej, a także stworzyłam dwie podstrony z linkami - do porad i do recenzji. W planach mam też utworzenie kolejnych zbiorów linków, gdyż  zauważyłam, że wyszukanie konkretnego artykułu z danej serii nie jest takie łatwe. Być może przemyślę jeszcze rekonstrukcję całego bloga, ale na pewno na to przyjdzie czas.
A na koniec świeże zdjęcie kota, bo dawno żadnego nie było.

Porada #10

Czasami zdarza się, że lakier do włosów nie chce nam wylatywać z pojemnika. Wtedy trzeba wziąć patyczek kosmetyczny, zmoczyć go z jednej strony i wymyć ten plastik z dziurką - prawdopodobnie otworek się zakleił. Drugą stroną patyczka zbieramy wodę z rozpuszczonym lakierem. W razie potrzeby czynność powtórzyć.

Poprzednie porady:
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9.

Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...