Jesienny kompot

Jako dziecko nie lubiłam jesieni. Bo które lubi?

Koniec wakacji to przecież nic przyjemnego. I żadne kasztany czy kolorowe liście nie były w stanie tego zmienić. Nawet nie chodziło o to, że nie lubiłam szkoły. Lubiłam ją, chodzenie tam sprawiało mi przez większość czasu przyjemność. Jesień to po prostu nie była moja pora roku.

Obecnie trochę się to zmieniło. Bardziej cieszą mnie ostatnie ciepłe, słoneczne dni. Jeszcze można pojechać na działkę i w ciągu dnia posiedzieć w ogrodzie, popatrzeć na kwiaty czy spotkać wiewiórki w lesie. Do tego grzyby. I owoce.

Dlatego dziś kompot jabłkowo winogronowy.

Do przyrządzenia tego wpaniałego napoju potrzeba mniej więcej tyle samo jabłek, co winogron. Najlepsze są oczywiście te działkowe owoce, świeżo zerwane. Oczywiście wszystko trzeba umyć. To że nasze domowe rośliny nie sa pryskane nie oznacza, że nie są brudne.

Zaczynam od jabłek. Kroję je w ćwiartki, wycinam gniazdka nasienne i bez obierania układam na dnie garnka. Na to wkładam opłukane winogrona w całych kiściach i zalewam wodą tak, by owoce były przykryte. 

Gdy całość już się zagotuje dosypuję cukru do smaku. W końcu kompot ma być słodki. Potem trzeba całośc zostawić jeszcze na trochę by jabłka zmiękly, ale nie rozgotowały się do końca. Warto skręcić gaz lub zmniejszyć moc palnika zaraz po posłodzeniu owoców.

Potem odławiamy winogronowe patyczki i można podawać. Elegancko byłoby przelać do dzbanka i podawać w kompotierkach, ale nalewany bezpośrednio do szklanek też może być. Pyszny na ciepło i na zimno. 

Smacznego.

Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...