Kosmetyczka na wyjazd.

 Wreszcie zrobiło się ciepło. Wraz ze wzrostem temperatury coraz chętniej zaczynamy wyjeżdżać - nie tylko na urlopy, ale też weekendowe wypady. I na te wyjazdy musimy się spakować. Ubrania, dokumenty, ewentualny sprzęt i kosmetyki.

No właśnie - to ostatnie niejednokrotnie stanowi największą i najcięższą część naszego bagażu i dostarcza nam nie lada zgryzoty.

Zacznijmy zatem od podstaw. Jaka powinna być kosmetyczka?

Trwała, pojemna i łatwa do utrzymania w czystości. To podstawa. Nie powinna być za mała, ale za duża też nie. Może być ich więcej niż jedna. 
Ja zawsze pakuję się w te dwie ze zdjęcia. Mają już ponad piętnaście lat i posłużą pewnie jeszcze drugie tyle. To był jeden z najlepszych prezentów jakie w życiu dostałam.

Jedna, dwie, trzy - ilość nie ma znaczenia, acz przy piątej już bym się zastanowiła. Ważne jest by ta największa mieściła... największy kosmetyk jaki z sobą bierzemy. Tylko tyle i aż tyle. U mnie duża na duże i mała na małe rzeczy. Taki podział jest wygodny gdy trzeba szukać drobiazgów.

Zatem jak wybrać dobrą kosmetyczkę?
Przede wszystkim musi być plastikowa lub pokryta plastikiem. Wtedy łatwo się ją czyści i jest wodoodporna. Jeśli jest wyłożona materiałem to sprawdźmy czy podszewkę da się łatwo wywinąć na zewnątrz - da się uprać gdy coś się wyleje w środku. 
Drugim ważnym punktem jest przestrzenność. Kosmetyczka nie może być płaską, bo wtedy niczego do niej nie zmieścimy. Zwróćmy uwagę na to, by miała spore dno i nawet pusta stała swobodnie. Będzie ją łatwo spakować ale i coś w niej znaleźć. A przecież nie zawsze mamy komfort wysypania wszystkiego i grzebania.
Trzecią sprawą jest zapięcie. Zamek musi być naprawdę solidny. Nie wybierałabym tych zapinanych na zatrzask - jeśli wypchamy je nieco tylko za mocno będą się otwierały.

Kosmetyczka wybrana, choć pewnie znalezienie tej idealnej wymagało przejścia po kilku sklepach. Teraz musimy ją zapakować.

Zatem, co z sobą zabrać?
No cóż... to zależy.
Przede wszystkim od tego na ile jedziemy i jaki charakter ma nasza wycieczka. Ale pewne warunki da się postawić. 
Priorytetem jest zabranie  maści i leków dermatologicznych jeśli takowych używamy. Na to musi znaleźć się miejsce. Bierzemy jak jest i trudno.
Następnie zastanówmy się nad środkami czystości i pielęgnacją.
W sklepach dostępne są produkty w wersji mini i bywają one niezłym rozwiązaniem. Najczęściej przeznaczone są na około tydzień używania, choć sporo zależy od osoby. Czasami warto kupić takie rzeczy, choć jak spojrzymy na cenę, to kosmetyki wychodzą zapróbekdziwiająco drogo w stosunku do pełnowymiarowego produktu. No i wybór jest przeraźliwie ograniczony, chyba że celujemy w rzeczy wysokopółkowe. Choć i tam nie wszystko będzie.
Od kilku lat da się jednak kupić opakowania podróżne. Małe buteleczki i słoiczki wykonane z dość trwałego plastiku, które możemy napełnić w domu i z sobą zabrać. Są dostępne pojedynczo i w kompletach i uważam je za najtańszy i najlepszy pomysł wyjazdowy. Kosztują grosze, przetrwają kilka lat i pozwalają zaoszczędzić sporo miejsca i pieniędzy. I możemy się cieszyć naszą stałą pielęgnacją niezależnie od tego, czy producent oferuje kosmetyk w wersji mini.
Dobrym pomysłem jest też wykorzystanie zalegających w łazience próbek. Szczególnie w przypadku jednego, dwóch noclegów okaże się to wygodną opcją. Saszetka praktycznie nic nie waży i nie zajmuje miejsca, a w domu jakoś się po nią nie sięgnęło. Wykorzystajmy ją w takim momencie.

No dobrze, pielęgnacja spakowana, ale co z makijażem?
Po pierwsze - nie bierzmy wszystkiego, co posiadamy. Zastanówmy się czy i jak REALNIE będziemy się malować. I zabierzmy rzeczy tylko na to. Paleta podróżna, którą zrobimy elegancki, upiększający makijaż, jeden podkład, puder i zestaw do konturowania naprawdę wystarczą. Do tego coś do brwi, rzęs i ust. Oraz utrwalacz dla potrzebujących. Mały zestaw pędzli. Ewentualnie kredka lub eyeliner. Starajmy się tak wszystko dobrać żeby zajmowało jak najmniej miejsca. Przy tym realnie oceńmy swoje potrzeby makijażowe. Jeśli wiemy, że będzie kilka eleganckich wieczorów, to weźmy więcej kosmetyków niż na sportowy weekend z ewentualnym wieczornym wyjściem do klubu. 
Osobiście też mam dwie kosmetyczki - jedną na kosmetyki, drugą na pędzle podróżne. Obie płaskie, jedna większa, druga mała. I w tym muszę się zmieścić.

Podsumowując, postarajmy się znaleźć złoty środek. Nie bierzmy za dużo, choć zadbajmy by mieć wszystko, co może nam się okazać potrzebne. Wiem, skomplikowane. 

Na koniec zajmijmy się jeszcze jedną sprawą. Jedna czy kilka?
Znowu sporo zależy od naszych preferencji i rodzaju wyjazdu. Zazwyczaj mam dwie kosmetyczki na pielęgnację i dwie na makijaż. Wygodniej mi zmieścić kilka mniejszych sztuk niż jedną dużą. Łatwiej też pewne rzeczy znaleźć. Poza tym oddzielam pielęgnację od malowania się, choć gdybym brała tylko sam tusz do rzęs to pewne wylądowałby w tej mniejszej zielonej i tyle. 
Jedna duża jest wygodna gdy musimy brać z sobą wszystko na raz do łazienki i z powrotem i trudno by było nosić cztery kosmetyczki, ręcznik i coś jeszcze.
 
Podsumowując, pakujmy się z głową. I cieszmy się latem póki trwa.

Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...