Szycie woreczka na prezent

"Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Święta..."

Czy Wy też macie wrażenie, że z roku na rok świąteczne szaleństwo w sklepach zaczyna się coraz szybciej? W niektórych miejscach znicze mieszają się z mikołajami. Brrr...

I nie zrozumcie mnie źle, ja doskonale wiem, że wszystko produkuje się i sprzedaje (a także kupuje) przed czasem. Są też tacy, którzy pod koniec listopada mają spakowane wszystkie prezenty gwiazdkowe. Są tez tacy, którzy dopiero sobie o tym przypominają w Wigilię...

Dobra, przejdźmy do tematu tego posta.
Od kilku lat pakuję swoje prezenty gwiazdkowe w samodzielnie uszyte bawełniane woreczki. Być może dlatego, że serdecznie nie cierpię gotowych torebek prezentowych, a pakowanie w papier nigdy specjalnie mi nie wychodziło. Stąd pomysł na tę formę.

Zaczynam od kupienia bawełny pościelowej w w świąteczny wzór. Zawsze kupuje nieco więcej, bo nie zawsze wiem ile będzie mi potrzeba.

Gdy mam już prezent przystępuje do przymiarki. Robię to "organoleptycznie".
Po prostu układam materiał na rzeczy i sprawdzam gdzie zaczyna dotykać do stołu. W tym miejscu zaczynam wycinać - tak najlepiej określić rzeczywisty wymiar naszego woreczka. Trzeba dodać tylko trochę na górze żeby zrobić zawinięcie i żeby dał się związać (jeśli nasz podarunek jest bardzo szeroki, to nawet sporo).

Jeśli wzór na materiale jest wielokierunkowy to wycinam jeden pasek podwójnej długości i nie robię szwa na dnie. W tym roku jednak zdobyłam tkaninę z jednokierunkowym nadrukiem, co paradoksalnie pozwala oszczędniej kroić.

Generalnie lepiej jest żeby nasz woreczek był zbyt duży niż za mały. Dlatego w fazie krojenia nie należy oszczędzać. Teraz składamy materiał lewą stroną do środka i szyjemy możliwie blisko brzegu.
Zaczynamy od góry przyszłego opakowania. Gdy dojedziemy do rogu podnosimy stopkę maszyny (igła wbita w materiał) i obracamy.
Na tym etapie możemy wyrównać ewentualne krzywe brzegi - po prostu szyjemy nieco dalej od krawędzi. Na drugim rogu powtarzamy czynność. Gdy dojedziemy do końca obcinamy zapas szwu możliwie blisko i wywracamy woreczek na lewą stronę.Po czym szyjemy troszkę dalej od brzegu żeby zapas, który chowamy do środka nigdzie nam nie wyszedł.
Użycie szwów francuskich to nie tylko zabieg estetyczny. Czasami dajemy coś cięższego i w ten sposób zyskujemy pewność, że nasz prezent nie wypadnie dołem.
Teraz zostało tylko podwinąć górę. 
Ja od razu podwijam podwójnie i szyję możliwie blisko dolnej krawędzi zawinięcia. Możliwa jest też kolejność taka, że najpierw podwijamy górę, a potem szyjemy woreczek, ale wtedy zawinięcie jest bardziej zaprasowane i mam wrażenie, że gorzej się układa. Ale to kwestia gustu.

Teraz tylko pozostaje nam włożenie prezentu, przyczepienie karteczki i zawiązanie worka. I gotowe!


Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...