Poświątecznie.

Głupio mi było iść dziś do pracy. Jakby to był zwykły weekend. Jedzenia w lodówce też praktycznie nie ma, bo człowiek się uczy żeby nie robić za dużo. Sernik pomału dosycha - trzeba go zjeść. Tylko choinka przypomina, że były święta. I nowe kosmetyki, które wyjęłam spod choinki. Część od razu wykorzystuję, a zestaw od Bielendy czeka na swoją kolej. Na wagę nie wchodzę, nie ma głupich.

Blogmas 24/21


 Z okazji Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim zdrowia, miłości, radości i spokoju ducha. Niech ten czas będzie najlepszy z możliwych.

Blogmas 23/21


 Ostatni dzień przed Wigilią.

Plan na dziś jest prosty.

Upiec sernik.

Ostateczne sprzątanie bieżące. Kuchnia, łazienka, lustra, odkurzanie.

Zawiązać worki z prezentami po wrzuceniu do nich cukierków.

Paznokcie.

Jutro relaks.

Produkt na dziś: tusz do rzęs Tusz Geniusz 5 w 1 od Avon. Dla spektakularnego efektu.

Blogmas 22/21

 

Środa. Jeszcze dwa dni.

Jak ktoś zamierza zrobić hennę brwi, to dziś jest dobry dzień. Akurat się ładnie zmyje ze skóry, a jeszcze zostanie na brwiach. Na farbowanie włosów też dobra pora - kolor będzie "ułożony".

Dziś warto ostatecznie sprawdzić menu i zapasy. Dokupić to, co może poleżeć, a czego jeszcze brakuje. Jutro nie będzie na to czasu, o piątku nie wspominając.

Generalnie - dziś zrób wszystko, co możesz. Jutro odpocznij i zadbaj o siebie. Dzień przedświątecznego relaksu może okazać się nieoceniony.

Produkt na dziś: olej ze słodkich migdałów. Kilka kropli dolanych do kąpieli działa cuda na skórę.

Blogmas 21/21

 

Wtorek. Jeszcze trzy dni.

Ja mam dziś ostatnią próbę chóru przed sobotnim śpiewaniem. Piątkowa z oczywistych przyczyn wypada z kalendarza.

Dziś jest dobry dzień na naszykowanie obrusów. Warto przyjrzeć się tkaninom czy nie ma na nich plam ani uszkodzeń. W razie czego jest jeszcze czas na pranie lub zakupienie nowego. A wbrew pozorom plamy mogą pojawić się czasem od leżenia w szufladzie. Tak jakby meble farbowały. Jeśli wszystko jest w porządku - wyprasujmy tkaninę. Niech już będzie przygotowana.

Zresztą warto dziś poprasować również ubrania na święta. Kilka dni mogą powisieć na wierzchu, a później może braknąć na to czasu. W końcu trzeba zrobić ostatnie zakupy, pieczenia i gotowania. 

A życie pokazuje, że w każdym momencie może nam zrobić psikusa.

Produkt na dziś: sypki puder pod oczy od glam-shopu.

Blogmas 20/21

 

Poniedziałek.

Uszka zrobione? Pierogi też? Mięso kupione? Śledzie utopione w zalewie?

Dziś kilka słów o dekorowaniu, choć może być już za późno.

Mam tylko nadzieję, że Wasze mieszkania nie wyglądają jakby przeniesiono tam po prostu stoiska z dekoracjami świątecznymi z marketów budowlanych i innych tego typu miejsc. Ozdabianie domu to sztuka wyboru. Niech dominuje choinka jako ta tradycyjna (choć też nie najstarsza) forma dekoracji. Ja szopkę stawiam na komodzie obok drzewka. Mam taką papierową, tradycyjną, kupioną trzy lata temu na... poczcie. Strasznie się ucieszyłam, że mogłam dorwać podobną do tej, jaka jest w mieszkaniu u rodziców. Bo dziś o ładną szopkę naprawdę trudno. Do tego składa się na płasko, więc to super do przechowywania.

W innych miejscach też jest trochę ozdób.

Oświetlam wszystkie okna. I balkon. A w tym roku mam jeszcze kratę na balkonie i sznur 720 nowych zewnętrznych światełek do powieszenia. Oprócz tych 400 z zeszłego, które były na balustradzie. Będzie świecić.

Osobiście jeśli chodzi o dekorowanie domu, to nie jestem fanką katalogowego ozdabiania. Czerpanie inspiracji - tak, ale całościowe ustawianie identycznie jak w sklepie to już przesada. Zwłaszcza, że tego typu dekoracje są bezosobowe i w domu często wyglądają pretensjonalnie. Nie chcemy tego.

Dom to przytulne miejsce gdzie się odpoczywa. Jest wyrazem naszego gustu ale też osobowości. Katalog czy wystawa w sklepie są co do zasady pozbawione indywidualizmu. Mają podobać się wszystkim i zachęcać do zakupu wyeksponowanych produktów. Nie tworzą ciepła i rodzinnej atmosfery. Nie dadzą też nam tak potrzebnego komfortu psychicznego. Wprost przeciwnie - męczą przy dłuższym przyglądaniu się.

Dlatego przede wszystkim ozdabiajmy dom tym, co już mamy. A jeśli kupujemy coś nowego - niech to też wpisuje się w posiadane artykuły. I zamiast odtwarzać wystawę stwórzmy ciepły, przytulny, świąteczny dom, w którym będzie nam po prostu dobrze.

Produkt na dziś: czarny tusz do rzęs SuperShock od Avon. Od lat mój niezmienny faworyt.

Blogmas 19/21


 Ostatnia niedziela adwentu.

Jeszcze jest troszkę czasu żeby się nauczyć nowych kolęd. A w zasadzie starych, tradycyjnych, tylko mniej popularnych. Pod spodem zapisuję listę kolęd i pastorałek, które może warto włączyć do świątecznego repertuaru. Nie są jeszcze skomercjalizowane i nie zdążyły nam zbrzydnąć. Oto one:

  • A wczora z wieczora;
  • Przylecieli Aniołkowie;
  • Dnia jednego o północy;
  • Przystąpmy do szopy;
  • Jezusa narodzonego wszyscy witajmy;
  • Pasterze mili coście widzieli;
  • Jezu śliczny kwiecie;
  • Chrystus Syn Boży dziś się tak pokorzy;
  • Z dalekiego wschodu;
  • Północ już była;
  • Cieszmy się i pod niebiosy.
To tylko niewielka propozycja żeby umilić świąteczne dni. Podtrzymujmy nasze piękne, bogate tradycje. Bo warto.

Blogmas 18/21

 

Przedświąteczna sobota. Oficjalne wariactwo czas zacząć.

Jak ktoś czegoś nie załatwił do wczoraj, to w zasadzie może zapomnieć - wszyscy zaczynają żyć świętami. I nieważne, że został prawie tydzień. Przyjdź pan po świętach.

Ten weekend poświęćmy na udekorowanie domu.

Ja osobiście uważam, że domowa choinka to nie sklepowa i nie powinna być ubierana monochromatycznie. Wyjmijmy stare ozdoby, będące w rodzinie od pokoleń i powieśmy je. One są nośnikiem tradycji i świątecznej atmosfery. Nie chowajmy wstydliwie również papierowych łańcuchów i zabawek robionych w dzieciństwie. Dom to nie instytucja żeby było elegancko. Firmowa choinka niech będzie w barwach korporacji, ale w domu miejmy różnokolorowe, tradycyjne bombki i ozdoby. I nie wstydźmy się ich używać, nawet jeśli mają już swoje lata i nie zawsze wyglądają jak nowe.

Osobiście co roku kupuję jakąś nową bombkę. Czasami jest to pudełko, czasem jedna sztuka. Dzięki temu co roku jest ich więcej, choć jeszcze się nie zdarzył sezon bez strat. W końcu szkło się tłucze a grawitacja działa.

Dla mnie szklane bombki są podstawą przystrojenia drzewka. Różnokolorowe, we wszystkich rozmiarach i wzorach - muszą być. Nie tylko kule, ale też sople, grzybki, szyszki i różne figurki. Bardzo lubię ozdoby z tak zwaną latarenką - wgnieceniem do środka. Były popularne wiele lat temu, później stały się nie do kupienia. Obecnie wracają do łask, choć są sporo droższe od zwykłych bombek. Prawdopodobnie dlatego, że wykonanie tej latarenki wymaga specjalnej techniki i umiejętności - szkło w tym miejscu jest jeszcze cieńsze niż w pozostałej części kuli.

Oprócz bombek wieszam też różne zabawki. Mam ich trochę z dzieciństwa - jak się wyprowadziłam od rodziców, to się podzielili zasobami. Wiele lat temu kupiłam też pudełko słomianych zabawek. Umieszczam je na dole i kot może się nimi bawić. Przeważnie zdejmuje sobie jedną, pobiega z nią i odnosi z powrotem pod choinkę

Łańcuchów jakoś nie używam. Chyba za bardzo przytłaczają optycznie drzewko. Czasami na samej górze umieszczam tylko taką sprężynkę z gwiazdkami jak mi brakuje gałązek żeby powiesić bombki i światełka. Wtedy góra optycznie się wypełnia i drzewko nabiera proporcji.

Nie stosuję też wszelkiej maści kokardek, pierniczków i suszonych plasterków cytryny. Wszelkie orzechy w złotkach, włóczkowe laleczki i inne tego typu rzeczy były kiedyś stosowane zamiast bombek. Dawno temu szklane ozdoby były bardzo drogie i znacznie trudniejsze do kupienia, nawet w Polsce gdzie przecież produkuje się je od lat. Jeszcze pięćdziesiąt - sześćdziesiąt lat temu mało kto miał więcej niż dwa, trzy pudełka szklanych kul, a każda stłuczona bombka to była wielka strata. A choinkę każdy chciał w coś ubrać. Stąd papierowe ozdoby, cukierki i inne dziwne rzeczy, które dziś robią zawrotną karierę. Dawniej były wyrazem biedy. Oczywiście - współcześnie można kupić bardzo ładne nieszklane ozdoby. Warto jednak wiedzieć, skąd się wzięły.

Osobiście nie ubieram też choinki we włosy anielskie. Stosowane z umiarem potrafią być bardzo piękne, ale jak jest ich za dużo to zasłonią całe drzewko. Ja ich nie daję ze względu na kota. Nie chciałabym, by połknął taką plastikową nitkę i zrobił sobie krzywdę. 

Nie daję też sztucznego śniegu. Pamiętam jak pojawił się u nas ze dwadzieścia pięć lat temu. To był szał. A potem okazało się, że białej ciapy z bombek ciężko się pozbyć. Z innych miejsc tym bardziej. U nas w rodzinie to był hit jednego sezonu.

Brak łańcuchów i lamety wynagradzają za to światełka. Musi być ich dużo. Ekstremalnie. Pamiętacie czasy, kiedy jak ktoś miał dwieście lampek na choince to był bogaty? I te ostre klosiki, które kłuły w palce i wymieniało się je razem z żarówką. Jak byłam mała to mieliśmy takie lampki u rodziców i co roku przygotowania do choinki zaczynały się od rozciągania kabla na podłodze i sprawdzania światełek. Bo jak jedna żarówka padła to nie świeciła cała sekcja. Cały dzień zabawy. Zawsze zajmował się tym mój tato. A jak któregoś roku go nie było w domu i wzięłam się za to sama, to poczułam się strasznie dorosła. Dałam sobie radę z lampkami. Samodzielnie.

Dziś nie wiem ile małych ledów świeci na moim drzewku, ale tysiąc przekroczyłam już dawno. Nie pytajcie. W pokoju żyrandol niepotrzebny jak jest choinka. U sąsiadów pewnie też nie - wystarczy blask z naszego okna.

Czy ja już mówiłam, że nie uznaję plastikowych drzewek? Choinka ma być prawdziwa, kłująca, pachnąca i do sufitu. I stoi do Gromnicznej.

A jakie są Wasze poglądy na choinkę? Podzielcie się nimi w komentarzach.

Produkt na dziś: Prasowany róż do policzków Bell Pocket 2skin. Ten dostępny w Biedronce. Używam regularnie od lat i nigdy mnie nie zawiódł.

Blogmas 17/21

 

Tydzień do Wigilii!

Kto właśnie wpada w nerwicę?

Ja niespecjalnie, choć kończący się tydzień mocno pokrzyżował mi plany. Dobrze, że w tym roku przedświąteczny szał dopadł mnie wcześniej niż zwykle i sporo rzeczy porobiliśmy w poprzednich tygodniach. W zasadzie zostało bieżące sprzątanie, ubieranie choinki i gotowanie. Tego nie przyśpieszę. Szczególnie z braku choinki, która przybędzie jutro.

Jeśli jedyną okazją do zrobienia świąt jest nadchodzący weekend - zaplanuj go już dziś. Zrób to porządnie - inaczej się nie wyrobisz.

A tym, którzy nie mają aż takiej presji polecam dziś pranie pędzli do makijażu i generalne uporządkowanie toaletki lub kuferka. Warto poczyścić palety z osypanych cieni i przetrzeć wszystkie buteleczki z resztek podkładu.

Mnie dziś czeka przyniesienie ozdób choinkowych do domu - jutro będzie choinka i trzeba ją ubrać. A potem tę u babci i u rodziców. Trochę się tego zbiera na weekend.

Dobrze, że wszelkie uszka i pierogi to nie moja działka.

Produkt na dziś: Suchy szampon do włosów od Batiste. Chyba najskuteczniejszy obecnie na rynku. Warto go mieć nawet jak się zazwyczaj nie używa.

Blogmas 16/21


 Czwartek, 16 grudnia.

Dni coraz krótsze i coraz ciemniejsze. To ciekawe, że ten okres co roku jest pozbawiony choćby odrobiny słońca. A przynajmniej niezwykle rzadko nasza gwiazda przebija przez grubą warstwę chmur. Zazwyczaj jest szaro, ponuro i mokro. Za to bez śniegu.

W tym roku aura też nas nie oszczędza. Co prawda prognoza zapowiada śnieg na Wigilię, ale jeszcze ponad tydzień, więc wszystko może się zmienić.

Dziś dobrze pomyśleć o zrobieniu większego prania. Wszystkie zalegające swetry i pościele, jakieś pojedyncze kolory, których nie ma z czym wyprać - zróbmy to teraz. Nawet za cenę puszczenia kilku cykli.

Wszystko dobrze wyschnie, a do świąt będziemy prać tylko drobne rzeczy bieżące. Lub wcale nic. Wypierzmy też pończochy i bieliznę, które zamierzamy ubrać w święta i już ich nie nośmy. Odłóżmy razem z przygotowanymi wcześniej ubraniami i miejmy taką "świąteczną paczkę". Ułatwi to nam życie w te dni, których poranki raczej nie będą zbyt luźne. A jeśli wyjeżdżamy - to będziemy niemal spakowane. Jedna rzecz gotowa.

Produkt na dziś: Wykańczający żel do brwi od Glam-shop, którego recenzję można znaleźć tutaj.

Blogmas 15/21

 

Pogoda się ustabilizowała i moja głowa wreszcie przestała boleć. Sukces. Szkoda tylko, że przy okazji zrobiło się mokro i paskudnie. Za to nieco cieplej. 

Puściłam dziś sobie 6 Concerti Grossi op. 3 Haendla i od razu zrobiło się przyjemnej. Trochę nie rozumiem czemu większości ludzi muzyka barokowa kojarzy się właśnie z Bożym Narodzeniem. Owszem, klawesyn kojarzy mi się z cienkimi złotymi bransoletkami, ale do zimy to jeszcze długa droga. I nawet jeśli większość utworów ma "połyskujący" charakter to są na tyle lekkie w wyrazie, że bardziej pasują do rozsłonecznionego letniego popołudnia niż nawet najbardziej malowniczej zimy. Ale ja się nie powinnam wypowiadać - znam trochę więcej muzyki tego okresu niż tylko Cztery pory roku Vivaldiego i zamęczony na śmierć Menuet Boccheriniego z kwartetu E-dur.

Gdyby ktoś jednak chciał w okresie świątecznym zapoznać się z muzyką okresu baroku to polecam przede wszystkim Concerto Grosso g-moll op. 6 nr 8 A. Corellego zatytułowane Fatto per la notte di Natale. Oprócz tego G. Torelli, też koncert nr 6 op. 8 g-moll Pastorale per il Santissimo Natale. Z nieco innych form Cantata per S Natale G. Allegriniego.

Mogłabym tak pisać i pisać - barok był długa epoką, obfitującą w kompozytorów, z których większość popełniła przynajmniej jedno bożonarodzeniowe dzieło. Myślę, że warto się z nimi zapoznać. Są naprawdę piękne, a ich słuchanie będzie na pewno przyjemniejsze niż amerykańskich świątecznych piosenek serwowanych nam przez media. Oczywiście - zachęcam wszystkich do śpiewania naszych, rodzimych, tych najpiękniejszych, których mamy mnóstwo i większości jeszcze nie zdążono skomercjalizować. Na szczęście.

Produkt na dziś: Nawilżająca maska do twarzy z ogórkiem i aloesem od Fitocosmetics. Czyli wypróbowany na początku miesiąca i cały czas używany zielony glutek. Jakimś cudem jeszcze go w tym zestawieniu nie było.

Blogmas 14/21


 Do wigilii zostało 10 dni. W tym jeden weekend.

To dużo i mało zarazem.

Pogoda zrobiła się mokra i paskudna. Zafundowała mi też gigantyczną migrenę. Jakby mało było innych przyjemności.

Przeziębienie pomału mija, choć wreszcie wzięłam L4. Nie mogłam się inaczej wykurować. Do piątku powinnam być już ok, pod warunkiem, że pogoda się ustabilizuje.

Produkt na dziś: tabletki od bólu głowy.

Blogmas 13/21


 Połowa za nami. Nie do uwierzenia.

Zgodnie z prognozą pogody zmyło śnieg. Szkoda, bo ładnie było.

Z drugiej strony nie trzeba skrobać aut.

Dziś zaczyna się ostatni pełen tydzień przed świętami. Wato jest zrobić menu - jeśli jeszcze ktoś tego nie uczynił - i kupić wszystko, co można przechować. Przede wszystkim warto poszukać właściwego mięsa. Znalezienie odpowiedniego kawałka nie zawsze jest proste. A im bliżej świąt tym więcej klientów i mniej towaru w sklepach.

Kaszę, ryż czy produkty konserwowe też już możemy spokojnie nabywać. One i tak nie są świeże, więc żadna różnica czy leżą na półce w sklepie czy w domu. W przyszłym tygodniu będą dzikie tłumy w sklepach, więc lepiej teraz. W mniejszym tłumie i krótszych kolejkach.

Produkt na dziś: Podkład do twarzy 24 godziny z serii Power Stay od Avon.

Blogmas 12/21


 Niedziela, 12 grudnia. Połowa adwentu za nami.

Dalej nie wiem gdzie ten czas uciekł.

Pogoda jest przepiękna, choć mroźna. Odzwyczaiłam się od takich zim. Od śniegu na drzewach i zamarzających wieczorem kałuż. Z jednej strony pięknie to wygląda, a z drugiej... cóż, skrobanie auta rano niekoniecznie jest przyjemne.

Ale podobno od jutra ma się odrobinę ocieplić. Akurat na tyle, żeby święta nie były białe. Trudno, bywa.

Dziś jest dobry dzień na przemyślenie makijażu świątecznego. I sprawdzenie stanu posiadanych kosmetyków. Jeśli mamy jakiś nowy produkt w swoich zasobach to warto go wypróbować wcześniej, czy działa zgodnie z oczekiwaniami. A nawet nowy egzemplarz "starego" kosmetyku dobrze jest przetestować. Mogła się nieco zmienić formulacja. Lepiej być przygotowanym niż w święta mieć niespodziankę.
Dobrze też poćwiczyć sobie troszkę malowanie się nawet jeśli robimy to codziennie. Przy świątecznym stole chcemy wyglądać perfekcyjnie. Wybrane wcześniej kolory i przećwiczone kształty pozwolą nam usprawnić i przyśpieszyć cały proces malowania się w tych dniach. Zwłaszcza, że czekają nas trzy okazje. Zatem idealnie będzie wykonać trzy różne makijaże. 
I o ile w domu mamy pod ręką cały arsenał środków, to w przypadku wyjazdu musimy przemyśleć co z sobą zabierzemy. Bo wszystkiego się nie da. Weźmy takie kosmetyki, z którymi szybko i łatwo się pracuje. Bardziej niezawodne i bezproblemowe. Bo może się zdarzyć, że będziemy musiały malować się w pośpiechu i w kiepskim oświetleniu. A wtedy produkty ułatwiające prace będą zbawienne.
Pamiętajmy też o tym żeby użyć trwałych szminek, które nie zostawią śladów na wszystkich używanych przez nas sztućcach i naczyniach. I na policzkach osób, którym będziemy składać świąteczne życzenia. Takie rzeczy zostawmy podstarzałym ciotkom.

Produktu na niedzielę nie ma.

Blogmas 11/21


 Sobota.

Dla jednych wolna, dla innych niekoniecznie.

Dla mnie mocno zajęta. Oby mi się udało zjeść obiad nie na kolację.

Z grypy pomału udaje mi się wychodzić - bo to jednak grypa a nie przeziębienie było. Noga prawie nie boli. Jest dobrze. Staram się bardzo wcześnie kłaść do łóżka i faszeruję się różnymi lekami, pewnie dlatego jestem już prawie zdrowa.

Dziś wieczorem będą zamówione karpie. To kolejny krok w kierunku świąt. 

Mam wrażenie, że w tym roku niemal w całości spadną na mnie - mama jak na razie rozłożona zupełnie a i tatę coś bierze. Niedobrze.

Dla tych co jeszcze nie kupili prezentów ten weekend to ostatni dzwonek. Później mogą nie dojść albo niczego w sklepach nie będzie. A prezenty kupowane na siłę nie są za fajne.

We czwartek wieczorem użyłam maseczki kokosowej od Fitocosmetics. Z tej samej serii co ogórkowa. Produkt ma średnio gęstą konsystencję, przyjemnie kokosowy zapach i biały kolor. Ma mieć działanie odmładzające i odżywcze.  Rozprowadził się łatwo, nie skapywał z twarzy, ale też ne zastygł. Wymaga zmycia. Czy działa? Po jednym użyciu trudno mi powiedzieć, ale generalnie widzę poprawę stanu skóry w tym miesiącu, więc warto.

Zatem produkt na dziś: Odmładzająco - odżywcza kokosowa maska do twarzy od Fitocosmetics.

Blogmas 10/21

 

Dwa tygodnie do świąt. Ratunku!

Warto dziś porozmawiać o pewnych płynnych terminach, które bywają... płynne.

Spójrzmy bardzo uważnie w kalendarz, policzmy i zastanówmy się, czy ten termin nie wypadnie akurat prosto w święta.  A może tuż przed lub po?

Warto to sprawdzić planując świąteczny strój. Być może cienkie białe spodnie nie okażą się najlepszym wyborem i lepsza będzie gruba czarna spódnica? Zwłaszcza gdy będziemy w gościach i nie będzie szybkiej możliwości opanowania katastrofy.

Pamiętajmy o tym, że grudzień w wielu branżach jest bardzo stresującym miesiącem. Do tego mamy powszechnie miłościwie nam panujące wiadomo co, a jeszcze pogoda zafundowała nam otwarcie sezonu grypowego. 

Dodajmy do powyższych fakt, że święta co do zasady są dodatkowym obciążeniem psychicznym i mamy przepis na trzydniowe przesunięcie się terminu. Tylko nie wiadomo w którą stronę. Do przodu, do tyłu - nie bądźmy zdziwione jak w środku wigilijnej wieczerzy przybędzie do nas ten nie do końca spodziewany gość.

Zatem przygotujmy się wcześniej i oczekujmy nieoczekiwanego.

Jeśli termin wypada do trzech dni przed lub po świętach - liczmy się z dodatkowym "gościem". Dostosujmy zatem naszą garderobę i bieliznę do tej sytuacji. Wyjeżdżając zabierzmy wszystko, co może okazać nam się potrzebne - znając życie wtedy się nie okaże.

Wiemy też, jak czas bezpośrednio przed wpływa na nasz nastrój. Przygotujmy się i na to. Zamiast warczeć na najbliższych miejmy pod ręką czekoladę czy inne "poprawiacze nastroju", które zwykłyśmy zażywać w tych dniach. Nie żałujmy sobie. Dodatkowe dwadzieścia deko i tak zginie w "magii świąt", a przynajmniej nie poodgryzamy głów domownikom i nie zepsujemy tego czasu sobie i im.

Zatem policzmy i bądźmy gotowe. Jeśli uda nam się zaobserwować moment owulacji - tym lepiej. Wtedy będziemy spokojnie mogły odliczyć dwa tygodnie i być względnie pewne daty. Dlatego warto zwracać baczniejszą uwagę na sygnały wysyłane przez organizm. A gdyby sprawy miały przyjść kilka dni przed świętami zorganizować sobie tak czas, by mieć dwa luźniejsze dni dla siebie. Bez sprzątania, gotowania i biegania.

Może mało świąteczny temat i teoretycznie oczywisty. A w praktyce wiem, że czasem zapominamy w zabieganiu o najprostszych sprawach. Może dzięki temu wpisowi uda się uniknąć wpadki.

Produkt na dziś: woda różana. Używam jako toniku. Odpowiednia do naprawdę każdego typu cery. Działa kojąco, odmładzająco, nawilża i generalnie skóra ją bardzo lubi.

Blogmas 9/21

 

Uszyłam wczoraj woreczki.

Jak zwykle - najwięcej czasu kosztowało mnie rozłożenie rzeczy na materiale. Mimo, iż w tym roku miałam spory naddatek i tak starałam się zrobić to jak najoszczędniej. Zawsze tak postępuję. I co roku w związku z tym  zostają różne dziwne kawałki bawełny. W tym roku mam tak dużo, że być może uda się w przyszłym nie kupować. Zobaczymy. Wszystko zależy od objętości prezentów.

Kupiłam też różne dobre cukierki. Powrzucam je do worków. W zeszłym roku sprawiły naprawdę sporo przyjemności, więc czemu tego nie powtórzyć?

Generalnie chyba udało mi się zwalczyć choróbsko, ale zobaczymy. Wczoraj leżałam w łóżku pół popołudnia i to dało naprawdę spore efekty. Leki lekami, ale sen i ciepło też mają swój udział w procesie zdrowienia.

Wczoraj znów nałożyłam zieloną maseczkę z ogórkiem i aloesem. A dziś się wybiorę po nowy egzemplarz i po jeszcze jakąś inną. Do glinki jakoś nie mogę się zabrać. Chyba za dużo z tym zabawy.

Produkt na dziś: Kremowy żel pod prysznic o zapachu pierniczków od Avon. Sezonowy zapach, ale niesłodki.

Blogmas 8/21

 

Środa, ósmy grudnia. We Włoszech dzień wolny od pracy.

Choróbsko rozwija się bardzo ładnie, choć leczę się grzecznie już trzeci dzień. A jeszcze wczoraj wieczorem skręciłam nogę wychodząc ze sklepu. Niegroźnie, ale zawsze to nieprzyjemność. Zwłaszcza, że to ta od sprzęgła. Dobrze, że dziś nie muszę nigdzie jeździć.

Wczoraj przyszło też moje zamówienie z glam-shopu. Mam do wypróbowania podkład i puder pod oczy. Puder HD już znam i bardzo cenię. Zamówiłam też dwa wyprzedażowe pędzle i cień do powiek.

Wczoraj peeling. Ten z Lirene.

Nie wiem, co konkretnie tak dobrze działa na moja skórę, ale zauważyłam, że oprócz zwężenia się porów wygładziła mi się nieco lwia zmarszczka. I generalnie nawilżanie i peelingowanie chyba zmniejszyło nieco wydzielanie sebum. Zatem warto się czasem przemęczyć, choć po świętach pewnie nie będzie mi się tak chciało. Przynajmniej nie będę tak szalała z maseczkami. Bo peeling to częsty gość na mojej twarzy.

Dzisiaj zamierzam wreszcie usiąść do szycia woreczków. To chyba już naprawdę ostatni dzwonek. Pakowanie prezentów zajmuje trochę czasu, a nie wiadomo co się jeszcze wydarzy. Lepiej wykorzystać czas, który się ma.

Produkt na dziś: Puder HD z glam-shopu. Jego recenzję można znaleźć tutaj. Produkt ten sam, ale wreszcie w wygodniejszym opakowaniu.

Blogmas 7/21

 

 

Wtorek, siódmy grudnia. Aż trudno uwierzyć, że dziś mija pierwszy tydzień grudnia. Pogoda wprawdzie dała nam to do zrozumienia dość wyraźnie, ja jednak cały czas mam wrażenie, że dopiero koniec listopada. I pisanie blogmasów wcale nie pomaga.

Wczoraj nie wzięłam się za woreczki. Wróciłam do domu, poszłam do apteki i po zakupy i w sumie na tym się moja aktywność skończyła. Jakieś małe przeziębienie się zaczęło przyczepiać, więc stwierdziłam, że gorąca kąpiel z zieloną maseczką aloesowo - ogórkową na twarzy i wcześniejsze pójście do łóżka oraz porcja Febrisanu będą znacznie bardziej na miejscu.

Nie napisałam Wam wczoraj o niedzielnym zastosowaniu maseczki z Nacomi.

Kupiłam ją razem z maską do włosów i zieloną maseczką i dopiero w domu zorientowałam się, że Maska algowa - przeciwzmarszczkowa żurawina jest proszkiem do rozrabiania w miseczce. I że za dwie porcje zapłaciłam prawie dwadzieścia złotych. Uczciwie powiem - byłam na siebie bardzo zła.

Ogólnie nie lubię leżeć z maseczkami i tegoroczny grudzień jest wyjątkiem, w którym po prostu postanowiłam rzetelniej zadbać o twarz. W zasadzie jakoś toleruje maseczki w płachcie a i to nie za często. Żadnych peel - of, czy czegoś, co trzeba zmywać. A tu nie dość, że ma zastygnąć na twarzy, więc nie można jej nałożyć leżąc w wannie, to jeszcze trzeba ją rozrobić. I droga jak piorun.

Ale skoro kupiona, to trzeba użyć. Trudno się mówi.

W niedzielę wczesnym wieczorem, jak skończyłam z pędzlami, umyłam porządnie buzię, położyłam się ładnie na ręczniku i poprosiłam grzecznie o nałożenie mi zimnej, gumiastej ciapki na twarz. Oczywiście, dwie minuty później zaczęło mnie pod nią swędzić w różnych miejscach - jak zawsze wtedy, gdy nie można się drapać. Ale nie była to reakcja alergiczna tylko psychika.

Pacia zastygła w gumowe coś, była ciężka, niewygodna, ale odcierpiałam swoje. Po przepisowym kwadransie zaczęłam ją z siebie zdejmować i muszę przyznać, że poszło dość gładko. 

Buzia też wyszła gładka. Niewiarygodnie.

Jeszcze takiego czegoś nie widziałam. Pory się zwęziły, skóra w dotyku była niesamowicie gładziutka. Jak po profesjonalnym zabiegu. Zmarszczki wprawdzie nie zniknęły, ale i tak zadziały się cuda.

Warto było znieść niewygodę aplikacji. Cieszę się, że mam drugą porcję - użyję jej przed samymi świętami. Teraz kupię coś w bardziej tradycyjnej formie.

No i mam jeszcze szarą glinkę do użycia...

Zatem produkt na dziś: Nacomi Maska algowa - przeciwzmarszczkowa żurawina.

Blogmas 6/21

 

Byliście grzeczni? A może Mikołaj przyniósł Wam rózgę?

Ja wczoraj nie wzięłam się za te woreczki. Nie miałam siły. Nadrobiłam filmiki na YouTube z całego tygodnia i głaskałam kota. 

A także wyprałam pędzle. Zebrało się ich 47, więc było co robić. Za to w nowy tydzień weszłam z czyściutkim kompletem, którego część od razu zabrudziłam. Jak radzę sobie z umyciem takiej ilości na raz? Trochę to trwa, ale wypracowałam system przyśpieszający pracę. Przede wszystkim zaczynam od nalania odrobiny wody z kilkoma kroplami mydła lub żelu pod prysznic do pojemnika, w którym mogę bezpiecznie ustawić moje pędzle. Po czym wkładam wszystkie na raz tak, by namoczyć włosie. Następnie otwieram moje mydełko do mycia pędzli z glam-shopu, zwilżam myjkę wodą i po kolei każdy pędzel namydlam i piorę na myjce. Odkładam niewypłukany do umywalki, biorę następny, a co kilka sztuk płuczę hurtem i odkładam na ręcznik. Zaczynam od tych płaskich syntetycznych tak, by te grube, puchate miały szanse dobrze się zmoczyć. Następne jak przestają mi się mieścić na ręczniku to wynoszę do pracowni do suszenia. Bardziej szczegółowo procedurę opisałam w tym poście - choć sprzed trzech lat, nie przestał być aktualny.

Przymierzyłam też sukienki na święta. Bardzo dobrze zrobiłam, bo na wigilijnej odkryłam podejrzanie biały ślad - prawdopodobnie niedopłukana po ostatnim praniu. Wypiorę ją razem z sobotnią. Generalnie powtórka garderoby z zeszłego roku, ale tamten zestaw świetne się sprawdził. Zatem czemu nie? Będą rodzice, babcia, ewentualnie wujek - nikomu nie będzie przeszkadzało że nie jestem co roku w czymś nowym. A te sukienki są naprawdę wygodne i dobrze w nich wyglądam.

Woreczki ogarnę jakoś do końca tego tygodnia.

Produkt na dziś: MYDEŁKO do mycia pędzli syntetycznych i gąbek do makijażu "ODPLAMIACZ" od glam-shopu. Naprawdę fajnie się sprawdza, a czyste pędzle to nie tylko kwestia wygody, ale też higieny.

Blogmas 5/21

 

Przeżyłam wczorajszy dzień. 

Moja dusza introwertyka schowała się do najciemniejszego kąta i odmawia wyjścia. Dobrze, że świąteczne dni spędzę w mniej licznym gronie, bo chyba nienawidziłabym Bożego Narodzenia. A tak nie mogę się doczekać.

Dziś pomalutku przymierzam się do woreczków prezentowych. Poukładam sobie wszystko w odpowiednich kupkach, określę wielkość prezentu i zobaczę ile materiału będzie mi potrzebne. To spokojna praca, akurat na moje skołatane nerwy. Może nawet uda się coś uszyć?

Spakowane prezenty zajmują wprawdzie nieco więcej miejsca, ale za to są prostsze do opanowania. Pięć worków to nie kilka kartonów z luźnymi rzeczami. Można wsadzić w dwa większe pudełka i przestawiać w miarę potrzeb.

A w wigilię zanieść pod choinkę.

Wczoraj wieczorem znów użyłam peelingu z Lirene. Na poważnie staram się dbać o siebie i na razie udaje mi się utrzymać reżim maseczek i ćwiczeń. Z tym wczesnym kładzeniem się spać jest już nieco gorzej, ale walczymy...

Produktu na dziś nie podaję. Jest niedziela.

Miłego dnia.

Blogmas 4/21

 

 

Wszystkim Barbarom, Bariom, Baśkom i Basieńkom życzę wszystkiego najlepszego. Dużo radości, zdrowia, szczęścia i pomyślności.

Dziś rano się zorientowałam, że nie napisałam o maseczce do włosów, której użyłam przedwczoraj wieczorem. W zasadzie powinnam napisać o dwóch produktach, bo na włosach byłą maska z arganem, a na twarzy testowałam nawilżającą maskę z ogórkiem i aloesem od Fresh Cosmetics. Obydwa produkty wypadły świetnie. Włosy mam ładnie wygładzone i dociążone mimo braku silikonów w składzie. Natomiast będę ją musiała stosować wymiennie z nieco lżejszą odżywką, bo trzy razy w tygodniu byłoby za dużo. Co trzecie mycie będzie zdecydowanie lepiej. Sam produkt ma dość ostry zapach, ale niechemiczny. Konsystencja nie jest bardzo gęsta - taka jak przeciętna odżywka do włosów - zatem dość łatwo się nakłada i wczesuje. Pudełko jest lekkie, nieduże i wygodnie się z niego nabiera. Niestety, wyrzuciłam paragon, więc nie wiem ile kosztowała, ale bardzo droga nie była. Pojemność 20ml.

Maseczka do twarzy pachnie bardzo mocno aloesem i ogórkiem i ma konsystencję zielonego glutka. Takiego jak żel aloesowy. Jest zimna w dotyku, co o tej porze roku nie zawsze bywa przyjemne. Nie wchłonęła mi się jakoś mocno, ale ja nie mam bardzo przesuszonej skóry. Natomiast mam wrażenie, że mimo codziennego stosowania przeze mnie serum nawilżającego z serii GdanSkin od Ziaji, okazała się jednak przydatna. Tak jakby obecnie twarz życzyła sobie jeszcze okazjonalnego "podlania". Ogólnie produkt też wygodnie zapakowany - w plastikowe pudełeczko z wieczkiem, pod którym mamy metalowe zabezpieczenie jak w konserwach. Osobiście uważam to za wygodniejsze i lepsze rozwiązanie niż folie - łatwiej się otwiera, a przy okazji nie zostawia ostrej krawędzi jak tradycyjna puszka z żywnością. Kupiłam wersję mini 50ml za 4,99, ale są też duże opakowania i inne wersje tego produktu. Chyba się skuszę na kolejne, bo tu zostało mi na jakieś dwa użycia. 

Mam cudownego partnera. Wczoraj jak wróciłam do domu zastałam posprzątane biurko. Mogłam zjeść, pójść na próbę i odpocząć po tygodniu pracy. A także spokojnie przygotować się na dzisiejszy obiad u babci. Będzie dwanaście osób, więc musimy być wcześniej i pomóc w robieniu imprezy. Sukienkę wybrałam i naszykowałam już wczoraj. Paznokciom daję odpocząć jeszcze ten tydzień, więc tylko pomalowałam odżywką. Na święta pewnie zrobię tipsy, jak co roku.

Zastosowałam dziś maseczkę w płachcie żeby buzia lepiej wyglądała. Pomaluję się spokojnie i uczeszę. Większość jedzenia przygotowały mama z babcią już wczoraj. Do nas należy surówka, ustawienie stołu i krzeseł. Ogarnięcie porcelany to moja wyłączna działka. Ciocia przyniesie ciasto. Kwintesencja spotkania w gronie rodziny.

Będę po nim odpoczywać całą niedzielę, ale cieszę się, że jeszcze mogę w czymś takim uczestniczyć. Oby jak najdłużej mimo wszystkich niedogodności z tym związanych.

Generalnie ten weekend jest dobry na ustalenie strojów na święta. Przy wyborze ubrań weźmy pod uwagę trzy czynniki. 

Primo - czy dobrze wyglądamy w danej rzeczy. Zostało dwadzieścia dni do wigilii, w czasie których większość z nas raczej nie schudnie, zatem wybierzmy to, w czym dobrze wyglądamy teraz i pozbądźmy się złudzeń, że uda nam się wcisnąć w sukienkę, która dwa lata temu w niewytłumaczalny sposób się skurczyła.

Secundo - czy nasz strój nie będzie zbyt ciepły lub zbyt lekki jak na spodziewane warunki temperaturowe. Zazwyczaj idziemy w znane sobie miejsca, więc dobierzmy ubranie tak, by czuć się komfortowo przez cały pobyt.

Tertio - czy w danej rzeczy będziemy w stanie pomóc w kuchni. Niestety (oczywiście tylko ze względu na wygodnictwo), świąteczne spotkania to raczej nie wyjścia do restauracji, gdzie nam przyniosą, wyniosą i posprzątają. Trzeba będzie samemu postać przy garach, podawać, zbierać, wyciągać z piekarnika, a także zmywać. Warto zatem ubrać się tak, by można było swobodnie to wszystko zrobić ne martwiąc się o biały, szeroki rękaw upaprany barszczem i obcasy wchodzące w czaszkę.

Oczywiście - większość z nas doskonale wie, jaki przebieg będą miały świąteczne dni i zna obowiązki z nimi związane. Warto natomiast przymierzyć strój i buty wcześniej. Sprawdzić, czy wszystko z naszym ubraniem jest w porządku - może urwał się jakiś guzik? Albo fleki trzeba wymienić? Wigilia przypada w piątek, więc niecałe trzy tygodnie to akurat tyle ile trzeba by w razie czego spokojnie coś kupić lub naprawić. Albo mieć poczucie komfortu, że wszystko jest tak jak ma być.

Produkt dnia, a w zasadzie całego sezonu zimowego to Odżywcza maska do dłoni i stóp z parafiną z serii Planet Spa od Avonu. Częściej kojarzona jako maska z masłem shea. Jest to genialny produkt, którego używam od kilku lat w sezonie "kaloryferowym", kiedy moje dłonie niemal pękają z przesuszenia. Stosuję ją na noc, nakładając średnio grubą warstwę i w ten sposób do następnego wieczora mogę spokojnie poprzestać na zwyczajnym kremie do rąk po każdym myciu. Można nakładać cienką warstwę, albo bardzo grubą pod bawełniane rękawiczki. Na tubce napisane jest, że trzeba zmywać, ale u mnie zawsze wchłania się do końca. W sumie nie wiem, czemu ne pisałam o niej w żadnych ulubieńcach, bo powinnam. To taki hit wszechczasów, którego nie ma prawa nie być w mojej łazience. Kupowany "na zakładkę".

Miłej soboty wszystkim.


Blogmas 3/21


 Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga to zrób sobie plany na przyszłość...

Miałam posprzątać na biurku. Planowałam. Postanowiłam. I co? I tankowanie, a potem dwa markety z rodzicami. Szał zakupów spożywczych w pełni. Wróciłam, zjadłam drugie danie (po pracy była tylko szybka zupa) i kąpiel.

Jedyna zaleta jest taka, że teraz na święta mam już niemal wszystko, co da się kupić wcześniej i przechować. A na biurku posprzątam pewnie w niedzielę albo poniedziałek. Dziś nie dam rady - idę na chór.

Wspominałam o tym, że menu mam ustalone, zatem listę zakupów też? Teraz już nieodwołalnie w drugi dzień świąt będzie krem z brokułów. 2,5kg zielonych różyczek leży w zamrażarce i czeka na swoją kolej.

Dla tych, co jeszcze nie mają pomysłu na świąteczne dania, może warto się zdecydować do końca tygodnia? I zrobić zakupy w przyszłym? Sobotnie odwiedzanie sklepów tradycyjnie odradzam. Tłumy ludzi i puste półki.

Produkt na dziś: płyn micelarny od Eveline z serii ślimakowej. Duży, tani i skuteczny - używam go już kolejny miesiąc i jestem bardzo zadowolona. A przecież demakijaż jest niezwykle ważny dla naszej cery.

Piątek, piąteczek, piątunio!

Blogmas 2/21

 

Rozmawiałam wczoraj wieczorem z koleżanką - osobą o bardzo tradycyjnym podejściu do świąt, dekoracji i temu podobnych. I usłyszałam coś w tym stylu: "jest tak ciemno, paskudnie i smutno, że najchętniej już ubrałabym choinkę". Przyznam, że o ile takie słowa mnie nie dziwią, to fakt iż padły właśnie z tamtych ust - zaskoczył. Nawet mocno.

Osobiście jeszcze nie zaczynam dekorowania domu poza wstawieniem kwiatka i piórka/listka umieszczonych na zdjęciu do wazonu i postawieniu ich na komodzie. Świeczki stoją tak cały rok, zatem się nie liczą.

Szafka posprzątana. Uświadomiłam sobie, że z kuchni została do ogarnięcia mikrofalówka, opiekacz i frytkownica. Reszta to sprzątania bieżące.

Na dziś planuję porządek na biurku. Zawaliło się dość mocno różnymi papierami i nawet teraz siedzę przy stole w dużym pokoju. Nie potrafię się skupić w takim bałaganie. Jako nastolatka mogłam, teraz - odpada.

Generalnie w ramach dbania o siebie kupiłam sobie trzy maseczki: jedną do włosów i dwie do twarzy. Zamierzam je stosować, żeby poprawić stan cery do świąt. Mam wprawdzie jeszcze kilka masek w płachcie, ale z nimi lubię poleżeć rano, a taką możliwość mam tylko w sobotę, a i to nie każdą.

Postanowiłam też, że będę się wcześniej kładła spać. Na razie się udało jeden dzień, zobaczymy jak pójdzie pozostałe 22. Wigilii nie liczę, bo ona trwa do Bożego Narodzenia.

Produkt na dziś: maska do włosów z arganem i amlą od organic shop. Wypróbuję i dam znać, bo jeszcze nigdy nie używałam niczego z tej firmy.

Blogmas 1/21

 

Znów otwieram kalendarz adwentowy. A przecież niedawno były wakacje.

Ten grudzień wita nas nieprzyjemnym wiatrem i śniegiem z deszczem. Czyli stosownie. Choć wolałabym śnieg.

Ci, którzy jeszcze nie mają zaplanowanych prezentów - powinni to zrobić do końca tego tygodnia żeby swobodnie zdążyć z zakupami. Podobnie warto zaplanować sobie sprzątanie, dekorowanie domu i przedświąteczne zakupy tak, by jak najmniej zostało na ostatnią chwilę.

Ja natomiast zamierzam ten czas poświęcić przede wszystkim sobie. Zadbaniu o urodę i samopoczucie.

Przede wszystkim od przedwczoraj robię rano małą rozgrzewkę. Takie dwie minutki zanim się ubiorę. Nie schudnę od tego, ani nie nabiorę kondycji, ale może łatwiej będzie ubierać choinkę, zwłaszcza, że mnie czekają de facto trzy?

Ponadto zamierzam zadbać o cerę. Ostatnio zaniedbałam peeling i maseczki - to będzie 24 dni dla twarzy tak, by do świątecznego stołu siąść z ładniejszą buzią niż mam teraz. 

I tak dziś wieczorem zamierzam zrobić peeling. Dla wieczorna kąpiel jest właśnie czasem gdy mogę o siebie zadbać i się zrelaksować. Poranek jest szybki i sprawny - muszę zdążyć do pracy, co wobec pogarszającej się pogody zaczyna być nieco bardziej czasochłonne. Niby w mieście aura nie ma wpływu na ruch, ale w słoneczne poranki jakoś płynniej się jeździ.

Zadanie na dziś - wysprzątanie ostatniej szafki kuchennej, jaka jeszcze została niezrobiona.

Produkt dnia -  Lirene Peeling drobnoziarnisty z nasionami róży. Już go raz użyłam i bardzo mi się podoba.

Miłego dzionka!

Metoda małych kroków

 Nowy rok - nowa ja. Ile z nas składa sobie te obietnicę wraz z pierwszym stycznia? A potem okazuje się, że realizacja napotyka nieprzewidzi...